piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 1


Uciekaj Azharze! - krzyknął do młodszego o dwa lata brata, Arman. Wysoki blondyn o niebieskich oczach patrzył na swego brata wystraszony tym, co się przed chwilą stało. Ten nadal wpatrzony był w nieżyjącego już mężczyznę, którego mimika twarzy wskazywała na strach przed śmiercią. Ich ofiara to trzydziestopięcioletni Dorian, który zapłacił ich matce za seks, tak, matka była prostytutką. Po śmierci ojca na Wielkiej Wojnie nie mieli się za co utrzymać, toteż nie było innego wyjścia. Pijany Dorian zaczął bić ich matkę do nieprzytomności, lecz w porę Azhar zorientował się i wbiegł do sypialni. Chwycił za miecz po ojcu wiszący na ścianie. Pięknie zdobiony i grawerowany w stylu Japońskich katan, gdy oprawca spostrzegł co mu grozi wyskoczył przez okno nie zdążając się ubrać. Nie było to problemem, bo mieszkanie znajduje się na parterze.Matka szlochała oparta o łóżko na którym odegrała się ta nieprzyjemna dla oczu scena. Łzy rozmazywały makijaż nie tak dawno nakładany na jasnej karnacji twarz. Teraz opuchniętą, siną i umazaną krwią.  Jej zielone oczy zaczerwieniały się coraz bardziej z każdą wylaną łzą. Tak rozpoczęła się pogoń przez ich miasteczko. Po krótkiej gonitwie w środku ulewnej nocy wreszcie dopadł go w ślepej uliczce i bez namysłu wbił ostrze prosto w krtań, niczym lekarz robiący tracheotomię. Nadal klęczący w kałuży krwi Azhar, trzymał za trzonek wbitego w krtań wroga stalowego miecza. W oddali słychać było okrzyki, ktoś nadchodził. Zza rogu z wolna wyłoniła się sylwetka średniego wzrostu dobrze zbudowanego mężczyzny. Dopiero, gdy ten się zbliżył, światło rozwieszonych po mieście lampionów padło na jego twarz. Był to Avenal, najmłodszy z braci, osiemnastoletni, dobrze zbudowany chłopak o czarnych włosach i piwnych oczach.

Kroki było słychać coraz głośniej, można było dostrzec światło olejnych lamp. Atmosfera stawała się napięta.
- Idą! - powiedział stanowczo  - musimy sie zbierać zanim będzie za późno.
Azhar dalej klęczał, nic się nie odzywając jakby był sparaliżowany. Pierwszy raz zabił człowieka, zawsze starał się unikać wszelkich konfliktów, lecz co ten bandzior zrobił jego matce, rozsądek zmieniło w apatyczną złość i żądzę zemsty. Coraz głośniej było słychać kroki obudzonych mieszkańców wioski, światło olejnych lamp stawało się raz po raz jaśniejsze. Atmosfera stawała się napięta niczym w najstraszniejszych horrorach i kryminałach.
- Zbierajmy się - napomniał Arman łapiąc za kołnierz ubrudzonej krwią koszuli swego przerażonego brata.
Biegli wąskimi uliczkami w kierunku domu mijając niczego nieświadomych sąsiadów. Droga była krótka, to małe miasto, zapomniane przez resztę świata. Znajdowało się na granicy z Mocarstwem Trzech Wzgórz. Naokoło było mnóstwo lasów i gór, toteż z rzadka przyjeżdżał do nich targ z dostawami najnowszych szyków mody, egzotycznego jedzenia czy innych dziwactw. Mury porastał bluszcz, a drogi były porośnięte mchem. Postanowili wejść po cichu, aby nie obudzić matki, w końcu była północ, a ta wiele przeszła dzisiejszego dnia.
Otworzyli delikatnie drzwi, lecz zanim weszli zauważyli matkę siedzącą wraz z brodatym mężczyzną przy stole obiadowym. Nieco dalej, w cieniu pokoju stali żołnierze przysłuchujący się rozmowie. Nagle drzwi, o które opierali się bracia otworzyły się szerzej skrzypiąc na całą kuchnię. Maric, bo tak miał na imię dowódca oddziału policyjnego wsi Darnowo spostrzegł ich wydając głośny rozkaz pojmania sprawców. Na ucieczkę było zdecydowanie za późno...


  _______________________________________

Autor : Konrad Racibor
Korekta : MychaM
Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

2 komentarze:

  1. Dwa słowa: ALE ODJAZD! Już od dawna nie czytałam tak wciągającego i ciekawego opowiadania! OMG! Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwa słowa: ALE ODJAZD! Już od dawna nie czytałam tak wciągającego i ciekawego opowiadania! OMG! Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń