piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 2

- Teraz jest dzień czy może to noc? - zadawał sobie te pytania Azhar, który właśnie z ogromnym wiercącym dziurę w jego głowie bólem budził się ze snu. Śnił mu się jego rodzinny dom, rodzice w kuchni gotujący pyszny schab z dzika, którego upolował jego ojciec. Bracia wesoło bawiący się w ogrodzie w piękny słoneczny dzień. Dopiero, gdy ból uderzył mocniej dotarło do niego, że ta sielanka to jego bujna wyobraźnia.
Powoli otwierając powieki, rozmazany świat stawał się coraz bardziej wyraźny. Leżał na kamiennej zimnej i spleśniałej posadzce. W pomieszczeniu czuć było odurzający smród gnijących szczurów. Ledwo co można było zobaczyć, a jedyne światło w pomieszczeniu dostawało się przez kratę ściekową nad nimi, chyba domyślał się gdzie są. Były to podzamkowe lochy, które w czasach pokoju służyły za więzienie dla tutejszych oprawców. Najprawdopodobniej zostali tu zamknięci do momentu nadania przez sąd wyroku. Wyroku, który jest oczywisty.


- Musimy się stąd wydostać - powtarzał w myślach, bo wiedział co im grozi za zabójstwo. Azharowi też było zimno, lecz nie zwracał na to uwagi. Bardziej interesowało go gdzie i co się stało po ich złapaniu.


Uważając by nie uderzyć głową w sufit podniósł się powoli. Pomieszczenie miało wysokość półtora metra, co dało się wyczytać po narysowanej mierze na ścianie. Najwidoczniej wylądowali w kanałach pod miastem. Przed nimi znajdowały się ciężkie drzwi wykonane z pionowych i poziomych ołowianych belek, a po ich prawej stronie klamka z zamkiem na klucz.


- Gdzie mógł być klucz? - szepnął do siebie chodząc na klęczkach po pomieszczeniu. W końcu dał sobie spokój, gdy oparł się o ściankę na lewo od drzwi coś się przesunęło. Można było usłyszeć stuknięcie zapadni. Popchnął trochę mocniej, a poszczególne bloki kamienia zaczęły się wysuwać tworząc coś na podobieństwo szuflady.
Azhar zerknął ostrożnie, jak gdyby drapieżny wąż miał być w środku. Znajdował się tam jakiś przedmiot zawinięty w ubrudzoną szmatę. Najwidoczniej sporo już się naczekał na swego odkrywcę.


- Ej, co tam masz? - zapytał znajomy głos docierający zza jego pleców. Odwrócił lekko głowę i dostrzegł swoich braci, nareszcie się przebudzili.
- O! Wstaliście wreszcie! To chyba jakiś klucz - domyślał się po kształcie ukrytym za materiałem.
- To pokaż go - odezwał się Avenal, który do tej pory obserwował braci w milczeniu.


Azhar rozpakował dziwne znalezisko. Tak jak przypuszczał, był to mosiężny klucz ozdobiony szklanymi koralami, perłami i srebrnymi elementami na jego uchwycie.Bez chwili namysłu zbliżył się do zamka i dobywając klucz włożył go przekręcając w lewą stronę dwukrotnie, aż usłyszał cofający się zatrzask. Przed nimi roztwarły się drzwi na długi ciemny, wąski korytarz.


- Idziemy? - zapytał towarzyszących mu braci.
- A mamy jakiś wybór? - odpowiedział pytaniem Arman jednocześnie robiąc głupi wyraz twarzy


Ruszyli jeden za drugim w rządku wysuwając ręce przed siebie i stawiając ostrożnie kroki, aby przypadkiem nie wpaść w jakąś dziurę lub nie trafić na coś, czego by nie chcieli. Szli tak około piętnaście minut w egipskich ciemnościach, spragnieni i głodni dotarli do kolejnego pomieszczenia. Sala, na którą się napotkali była wielkości połowy boiska piłkarskiego, a wysokości około dwóch pięter. Po jej obu stronach stały wielkie beczki z winem. Były to zapasy króla z plantacji, na której pracowała ich matka, za życia ojca. Już mieli wejść, gdy dostrzegli strażnika robiącego patrol z pochodnią, która oświetlała niewielką część pomieszczenia wokół niego.


- Ciekawe ilu ich tu jest - zwrócił uwagę Avenal.
- Poszukajmy czegoś, czym można by go ogłuszyć - wyszeptał Azhar szukając wzrokiem jakiegoś ostrego narzędzia.
- Tam jest! - zauważył Arman kierując się w stronę drewnianych wideł używanych do mieszania miazgi podczas fermentacji wina.


Złapał oburącz za widły, ustał w pozycji niemalże wojownika gotowego na śmierć na polu walki.


- Zwróć jego uwagę, aby podszedł bliżej, wtedy na znak go uderzę


Azhar wodząc wzrokiem po podłożu natknął się na kamyk, wiedział już co ma zrobić. Rzucił go w drewnianą beczkę, tym czynem przyciągając uwagę strażnika. Ten nie mógł przejść obojętnie. Kroczył ostrożnie, rozglądając się na boki szukał czegoś co nie pasuje do krajobrazu. Gdy tylko skrócił się dystans Avenal głośno tupnął nogą o podłogę dezorientując żołnierza, to był znak. Arman biorąc wielki zamach wyskoczył zza pleców i uderzył go prosto w skroń. Strażnik padł upuszczając pochodnię na ziemię. Wróg został wyeliminowany. Arman podniósł pochodnię i prowadził dalej.
Jak się okazało, parę metrów dalej, za rogiem była strażnica naszego delikwenta. Na stoliku leżało pęto tłustej, świeżej kiełbasy oraz dzban wina. Nie trzeba chyba mówić, że skorzystali z zaproszenia i napełnili brzuchy.


- Pójdę schować ciało, aby nikt się nie zorientował co tutaj zaszło - powiedział Avenal.

Gdy wlókł napastnika do ciemnego i mało widocznego miejsca za beczkami, skrawek papieru wypadł z kieszeni wojskowego munduru. Avenal sięgnął po niego bez namysłu otwierając, była to mapa wszystkich pomieszczeń i korytarzy podziemnego lochu. Teraz wiedzieli, w którą stronę się kierować ku wyjściu.



 


 _______________________________________


Autor : Konrad Racibor
Korekta : MychaM 
Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze napisana historia. Nie zauważyłem błędów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i czytam... i nagle wpadłam na genialny pomysł! Piszę bloga i trochę brakowało mi inspiracji... W każdym bądź razie dzięki tobie mam pełną fabuły mojego pierwszego opowiadania. Dzięki za dobre opowiadania! Jeśli chcesz to wpadnij może ci się spodoba- http://my-dream999.blogspot.com/ - nie jest tak dobre jak twoje. ;3 Są dopiero dwa rozdziały i w dodatku długie, ponieważ muszę się zmieścić w 10 rozdziałach. Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam i czytam... i nagle wpadłam na genialny pomysł! Piszę bloga i trochę brakowało mi inspiracji... W każdym bądź razie dzięki tobie mam pełną fabuły mojego pierwszego opowiadania. Dzięki za dobre opowiadania! Jeśli chcesz to wpadnij może ci się spodoba- http://my-dream999.blogspot.com/ - nie jest tak dobre jak twoje. ;3 Są dopiero dwa rozdziały i w dodatku długie, ponieważ muszę się zmieścić w 10 rozdziałach. Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń